poniedziałek, 30 maja 2016

Praca, praca, praca...

Witam Was!
   Dzisiaj przedostatni dzień maja - mojego ulubionego miesiąca. Ostatnio czas leci tak szybko, że przestałam "ogarniać". A to wszystko dzięki mojej pierwszej w życiu firmie, o której napiszę dziś parę słów.
Zapraszam :-)
    Na otworzenie firmy dostałam dofinansowanie z UE. Fajnie wygląda? Super? No nie wiem... Jeśli ktoś z Was z tego kiedykolwiek korzystał, wie, że nie jest łatwo. Zwłaszcza, gdy ktoś - tak jak ja - otwierając pierwszą w życiu firmę od razu rzuca się "na głęboką wodę". Bo jak inaczej nazwać to co wymyśliłam? A wymyśliłam handel międzynarodowy i import towarów z całej Azji. Póki co jak to mówi moja młodsza siostra: "jest grubo". Niestety ze strony urzędów: jak jest dobrze to dobrze. Gorzej jak ktoś próbuje zrobić w balona takiego "żółtodzioba" jak ja. Podobnie jak w Polsce, wszędzie trafiają się oszuści. I na mój piękny Canon EOS 7D Mark II czekam... od 7 kwietnia.

   Jeśli planujecie starać się o dofinansowanie dla "osób bezrobotnych", radzę pamiętać o kilku rzeczach:

- Jeśli kwota dofinansowania wynosi np. 20 000 tyś zł - radzę drugie tyle mieć oszczędności. Z własnego doświadczenia wiem, że mogą się bardzo przydać. A ponieważ ja miałam połowę tej kwoty, mam teraz problem. Wiem, ze jest to absurdalne, bo w końcu to dofinansowanie "dla bezrobotnych" - ale przetestowałam to na sobie. 

- Rozwiązaniem jest podjęcie pracy na zlecenie (czego uparcie szukam od 2 tygodni). A to nie jest wcale takie łatwe gdy ma się działalność. Dlatego radzę już przed dofinansowaniem zorientować się na rynku pracy.

- Wszelkie formalności z urzędem radzę załatwiać z pewnym marginesem czasowym. Nie czekać na ostatnią chwilę. 

- Wszelkie niedogodności, opóźnienia w dostawie należy szybko udokumentować. Ja właśnie z tym się teraz borykam... Z powodu niedostarczenia aparatu fotograficznego, zaistniał spory problem. I pojawił się niezaplanowany wydatek jakim jest różnica między ceną aparatu po jakiej kupiłam a po jakiej mogę teraz kupić.

- Nie polecam otwierać z dofinansowania firmy, która nie jest odzwierciedleniem naszych zamiłowań/ hobby/ czegoś, co lubimy robić. W końcu trzeba ja utrzymać minimum rok. A własna firma to praca 24 h na dobę. Jeśli nie wierzycie - ja jestem tego przykładem. Czas to coś czego nie odzyskacie  -  po co go marnować na jakieś głupoty?

- Na koniec: trzeba być przygotowanym na wszystko ;-) Nie mieć oporów przed kontaktami z ludźmi, mieć cięty język, walczyć o swoje do upadłego i małymi krokami dążyć do celu. Od kontrahentów wymagać wysokiej jakości usług.i produktów, i nie iść na żadne kompromisy. Nie bać się także zgłaszać spraw np.: do rzecznika Praw Konsumenta czy nawet na policję (w mojej 2-miesięcznym "kierownikowaniu" już skorzystałam z obu opcji ;-) ...i coraz mniej mnie to stresuje.

   Wiem, że prowadzenie firmy wydaje się trudne. Fakt - jest takie. 
Odkąd dostałam dofinansowanie, moja firma "śni mi się po nocach", tutejszy urząd pracy kontroluje, "skarbówka" narzuca terminy uiszczania opłat za ubezpieczenia. Dodatkowo: a to odprawa celna, a to kontakty z kontrahentami po angielsku, a to zamawiam konkretną rozmiarówkę a przychodzi co innego, znów trzeba skontaktować się z urzędem pracy, zrobić zdjęcia na stronę no i przecież sklep internetowy jeszcze nie skończony... Sajgon!
Ale warto! Przynajmniej dla mnie.

P.S. W kolejnym poście umieszczę link do mojego sklepu internetowego, który obecnie jest w budowie. 



https://www.facebook.com/Fashion-Secret-Garden-200161053482191/ https://plus.google.com/111698595772641403120 https://www.instagram.com/alliness_blogspot_com/?ref=badge https://pl.pinterest.com/justynaprzeorek/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! ♥
Będzie mi miło, jeśli odwiedzisz tę stronę ponownie :-)