Pokazywanie postów oznaczonych etykietą motywatory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą motywatory. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 maja 2017

"Uwiązany słoń"

   Cześć.
   U mnie od dawna dużo się dzieje, ale ostatni miesiąc to było istne szaleństwo.
Sprawy związane z moim sklepem, kurs szybkiego czytania, rozliczenie dofinansowania unijnego, szkolenia, nawiązanie nowej współpracy z dawnym mistrzem świata w kickboxingu, do tego nowe projekty... Było tego sporo.
Zostało jeszcze sporo książek do przeczytania oraz stworzenie planu na najbliższe miesiące. Muszę podjąć decyzję które ze swoich projektów wybrać.
   Za każdym razem, gdy podejmuję się czegoś nowego i trochę szalonego, zastanawiam się, czy dobrze robię. Jest to spowodowane strachem przed wychodzeniem ze znanej, bezpiecznej (przynajmniej teoretyczne) strefy komfortu. Czasem zastanawiam się: po co mi to skoro się boję? Ale mimo wszystko idę do przodu, nawet jeżeli są to bardzo małe kroki.
   Latem podzielę się z Wami moimi nowymi projektami.
   A dziś bajka, która bardzo wiele mnie nauczyła.
 

   "KIEDY BYŁEM MAŁY UWIELBIAŁEM CYRK, a najbardziej w cyrku podobały mi się zwierzęta. Moją uwagę przyciągał zwłaszcza słoń, który — jak się później okazało — był także ulubieńcem innych dzieci. Podczas przedstawienia to ogromne stworzenie paradowało, prezentując swój niesamowity ciężar, rozmiar i siłę... Ale po przedstawieniu i krótko przed wejściem na scenę słoń zawsze siedział uwiązany jedną nogą do kołka wbitego w ziemię. Jednakże kołek był tylko małym kawałkiem drewna, który tkwił w ziemi zaledwie kilka centymetrów. I chociaż łańcuch był mocny i gruby, wydawało mi się oczywiste, że zwierzę, które jest zdolne wyrwać drzewo z korzeniami, mogłoby z łatwością uwolnić się z kołka i uciec.
To oczywista tajemnica.
Co go trzyma w takim razie?
Czemu nie ucieka?
Kiedy miałem pięć czy sześć lat, wierzyłem jeszcze w mądrość dorosłych. Zapytałem więc jednego z nauczycieli, zapytałem ojca i wujka o tajemnicę słonia. Któryś z nich odpowiedział mi, że słoń nie uciekał, bo był tresowany. Wtedy zadałem oczywiste pytanie:
„Jeśli jest tresowany, to dlaczego go przywiązują?”
Nie pamiętam, abym otrzymał jakąś logiczną odpowiedź. Z czasem zapomniałem o tajemnicy słonia i jego kołku, a powracało ono jedynie wtedy, kiedy spotykałem innych, którzy też kiedyś zadali sobie podobne pytanie.
Kilka lat temu odkryłem (na moje szczęście), że był ktoś wystarczająco mądry, aby znaleźć odpowiedź.
Słoń nie uciekał z cyrku, gdyż od najmłodszych lat był przywiązywany do różnych kołków.
Zamknąłem oczy i w wyobraźni ujrzałem dopiero co narodzonego i bezbronnego słonia, przywiązanego do kołka. Jestem przekonany, że słonik ciągnął, pchał i pocił się, próbując się uwolnić. I mimo że użył wszystkich swoich sił, nie udało mu się, ponieważ wtedy kołek był dla niego za solidny.
Wyobraziłem sobie, że zasypiał ze zmęczenia i że następnego dnia próbował znowu, i kolejnego dnia, i kolejnego... Aż nadszedł dzień, który odbił się strasznie na historii słonia, dzień, w którym zwierzę zaakceptowało swoją niemoc i zdało się na swój los.
Ten potężny i silny słoń, którego widzimy w cyrku, nie ucieka, ponieważ biedaczysko nie wierzy, że może.
Ma w sobie utrwalone wspomnienie niemocy, którą przeżył krótko po przyjściu na świat.
I najgorsze jest to, że nigdy więcej nie zakwestionował poważnie tego wspomnienia.
Nigdy, nigdy więcej nie starał się ponownie wypróbować swoich sił..."

                                                                   "Uwiązany słoń"   Jorge Bucay "Pozwól, że Ci opowiem."


https://www.facebook.com/Fashion-Secret-Garden-200161053482191/ https://plus.google.com/111698595772641403120 https://www.instagram.com/alliness_blogspot_com/?ref=badge https://pl.pinterest.com/justynaprzeorek/

środa, 31 grudnia 2014

2014


     Witam w ostatnim dniu ( i ostatniej godzinie) 2014 roku.




     Podsumowując dla mnie był to niezwykły rok, pełen ciężkiej pracy a także kilku drobnych sukcesów. Kolejny - 2015 - już zapowiada sie bardzo pracowicie. Mam tyle planów  że jeśli uda mi się je zrealizować to będzie to chyba cud... ale najważniejsze jest pozytywne nastawienie do wszystkich wyzwań i zadań, które obraliśmy za cel (dlatego też liczę na to, że ne "zejdę" na zawał przed czerwcem  ;-)  i za rok będę witać 2016 i dziękować za to, co udało mi się osiągnąć ;-) )




     W tym roku - w znacznym stopniu dzięki ukończonej przeze mnie szkole - nauczyłam się wielu rzeczy a najważniejsza z nich że "chcieć = móc" :-) Wyzwania, które jeszcze nie tak dawno wydawały się mnie przerastać, zamieniły się w mój wielki sukces (wielki dla mnie ze względu na to, jaką przeszłam "szkołę życia" i próbę własnych możliwości). Rzeczy, które wydawały się nie osiągalne, nagle stały się moim udziałem..i to z całkiem dobrym wynikiem :-) Momentami bywało ciężko... ale dałam radę... i to w trudnych momentach daje mi siłę na kolejny 2015 rok. Mimo tego momentami mam wątpliwości, czy dobrze wybrałam, że może powinnam dać sobie spokój, zostawić wszystko tak jak jest... tylko to jest sprzeczne z moim bardzo upartym charakterkiem :p W końcu zgodnie z filozofią J.Canfielda trzeba wsiąść odpowiedzialność za swoje życie, ruszyć się z miejsca w którym jesteśmy teraz by móc być tam gdzie chcemy być. A jak podobno powiedział W.Disney: "Skoro potrafisz o czymś marzyć, potrafisz też to spełnić".




Dlatego życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym 2015 Roku, a przede wszystkim:


- sukcesów


- rodzinnego ciepła


- wsparcia najniższych


- lojalnych przyjaciół


i przede wszystkim zadowolenia z siebie, wiary we własne siły :-)





P.S. A jeśli macie ochotę się poddać, podaję kilka utworów i kilka "motywatorów" które mnie niejednokrotnie pomogły :) [źródło:  mohto.pl, demotywatory etc].





 "Dziś uwierz w siebie, powiedz sobie, Będzie dobrze.

Weź chociaż spróbuj, chce, do tego dążę..."



Zapraszam do obejrzenia całego postu ;-)

English version below photos.